Żyj tak, jakby każdy dzień był Twoim ostatnim

Twoje serce nie bije tylko dla Ciebie. Tak naprawdę zostałeś stworzony po to, aby dawać siebie ludziom. Każda minuta spędzona z Tobą powinna być darem dla innych. I nie chodzi tu o materialność. Podaruj innym swój uśmiech, ciepłe spojrzenie, miłe słowo, a gwarantuję, że poczujesz się lepiej. 

Nie pytaj czego świat potrzebuje.
Pytaj co czyni Cię pełnym życia i rób to, ponieważ tym, czego świat potrzebuje są ludzie pełni życia.

Jesteś szczęśliwy? 
Czego Ci brakuje?
Masz miłość, masz bliskich, masz możliwości - masz wszystko.
Jesteś kowalem własnego losu, więc korzystaj z tego i kreuj własne ja. 
Bądź ambitny i pnij się w górę.
Zachowaj realizm, bo inaczej będziesz cierpiał przez swoje aspiracje.
Działaj na korzyść całej ludzkości i nie narzekaj na coś, czego Ty nie zrobiłbyś lepiej.
Nie stój w miejscu, ale rób coś dobrego.
Działaj!
Rozwijaj się!
Nie marnuj dnia!
Wykorzystuj maksymalnie każdy moment.
Bądź świadomy tego, co dzieje się wokół Ciebie.
Łam granice swoich możliwości.
Nie uciekaj przed niepowodzeniami.
Żyj i czuj.
Idź własną drogą.
Dawaj siebie innym.
Kochaj.
Szanuj.
Płacz.
Uśmiechaj się.
Krzycz.
Ryzykuj.
Żyj tak, jakby każdy dzień był twoim ostatnim.
Czytaj więcej >

Filmowo


Ostatni czas nie sprzyjał oglądaniu filmów. Zdecydowanie bardziej niż kinowe nowości interesowały mnie Mistrzostwa Świata - naprawdę seans niezapomniany. Nie zaniedbując jednak comiesięcznego przeglądu, naskrobię parę zdań na temat tego co już obejrzałam jakiś czas temu. 
Tym razem coś bardziej w klimacie komediowym. 

Czytaj więcej >

Hello autumn!

Wszyscy tacy załamani, bo lato i wakacje to już przeszłość, a przed nami chłodne jesienne dni. Już dzisiaj dało się poczuć zimny wietrzyk. Dnie robią się coraz krótsze, liście żółkną i spadają z drzew, a ja się cieszę, ze już niedługo będę mogła biegać między nimi z grabkami w szaliku i rękawiczkach. Może w końcu znajdę trochę czasu na czytanie książek, albo po prostu bezczynne siedzenie pod kocykiem, na parapecie z kubkiem kakao. Muszę też wprowadzić w życie częstsze oglądanie filmów i ogólny odpoczynek. Mam nadzieję, że się uda!


Wygrana naszych siatkarzy dała mi w końcu powód do dumy. Było to spektakularne widowisko. Tak wielu emocji nie było w poprzednich meczach. Kiedy podczas pojedynku Polska - Niemcy kaleczyliśmy tą grę, a pomimo tego szczęście nam sprzyjało, wiadomo już było jaki potencjał ma nasza drużyna. Mecz Polska - Brazylia dał nam wiele do myślenia. Popełnialiśmy banalne błędy. Przykładem był pierwszy set. Ale cóż by to był za mecz bez jego straty? Dzięki temu sytuacja stała się napięta i lekko zdeterminowała naszych Biało- Czerwonych. Trzeba nam było uświadomić, że Canarinios to silny przeciwnik. Uparci i bezwzględni nie tylko w grze, ale i po niej. Zachowanie Brazylijczyków pozostawia wiele do życzenia. Podobnie było z niektórymi Rosjanami, którzy po przegranym z nami meczu wymieniali ostre gesty z polskimi kibicami. Jedynie Niemcy zachowali klasę kulturalnym zachowaniem. Ponadto w kibicowali nam finale. Uważny obserwator mógł zauważyć, że podczas meczu przemknęli na halę i gorąco kibicowali śpiewając "SERCA W GÓRĘ BO POLSKA WYGRA MECZ"! Nam, kibicom pozostaje jedynie podziękować za walkę i super mistrzostwa. Takich chwil się nie zapomina.

Czytaj więcej >

Finał będzie nasz!

  Półfinał? Już? Ile to już meczy wygraliśmy? Wszystkie oprócz jednego. A dzisiaj przed naszą drużyną prawie że najważniejszy mecz! Walka o finał. Będą emocje, będzie się działo, trzeba oglądać. Wieczór już mam zaplanowany. Ciepła herbatka, kocyk i laptop. Idealny zestaw na dzisiejszą deszczową pogodę. 

Jak tu nie kochać tego sportu? Nasi, tak wspaniali nie pozwalają nam się nudzić. Dzisiejszy mecz to pozycja obowiązkowa dla każdego Polaka. Powinniśmy być z nich dumni i wspierać ich całym sercem. Według mnie to właśnie siatkówka powinna być sportem narodowym.

Przypominam, że rozdawajka trwa do 30 września!!!
>>klik<<

A chętnych zapraszam do akcji "Napisz do mnie"
Czekam na nowych korespondentów i listy :)


Czytaj więcej >

Nie mamy nic do stracenia

Jak naiwni są czasem ludzie. Żyją w złudzeniu, wmawiając sobie wieczny, niewzburzony niczym, wręcz stoicki optymizm. Chodzą po świecie z uśmiechem na twarzy ukrywając błędy przeszłości i wrogów. Na co dzień z reguły mili i sympatyczni, zawsze kiedy Cię zauważą, posyłają ciepłe spojrzenie. Ale kiedy przychodzi zmierzyć się z chociażby jednym negatywnym bodźcem, sypie się całe ich pozytywne nastawienie. Nagle z wielkim impetem z poza grubej warstwy skóry przykrytej kurzem wyłania się prawdziwa strona człowieka. Znasz to? Kiedy sam siebie czasem nie poznajesz? Z przyzwyczajenia już jesteś ekstrawertyczny, ale kiedy coś pójdzie nie tak jak zaplanowałeś, kiedy coś zaczyna się sypać, jak się zachowujesz? Przybierasz skorupę melancholika czy raczej wyłania się z Ciebie choleryk? 

Każdy ma inny sposób na radzenie sobie z problemami. Zwykle te problemy ograniczają się do spraw szkolnych, czasem są one uwarunkowane głębiej: miłość, rodzina, choroby. Temat rzeka. Pytanie brzmi: co robisz kiedy pewna sfera życia zaczyna szwankować? Olewasz to? Idziesz się wyżalić? Starasz się coś zmienić? Coś poprawić? Zamartwiasz się tym? 

Przecież wiesz, że nie warto... Sam sobie niszczysz psychikę. Zamiast korzystać z życia, cieszyć się najmniejszymi pozytywnymi rzeczami, dręczymy własny umysł niepotrzebnym gdybaniem. Oczyść swoją głowę z brudów, załóż różowe okulary i chodź na chwilę żyj teraźniejszością. Nie myśl o tym co było, ani o tym co będzie. Gwarantuję, że nie będziesz chciał przestać. 

Wiem, że czasami wręcz niemożliwym jest żyć beztrosko wśród niepowodzeń i problemów. Ludzka natura ma to do siebie, że sama dąży do ich rozwiązania, kiedy jak się czasem okazuje same po jakimś czasie by się rozwiązały. Nie masz jednak prawa do zadręczania się. W żądnym kodeksie nie ma przeciwwskazań by brać życie takim jakim jest. Nie wmawiajmy sobie optymizmu na siłę, bo możemy się rozczarować... Ale i nie użalajmy się nad własną niedolą kiedy wokół nas rozpościera się tak piękny świat. Nawet kiedy jest Ci źle, szukaj pozytywnych aspektów i uśmiechnij się na moment.


Cieszmy się z małych rzeczy,
bo wzór na szczęście w nich zapisany jest! 
Czytaj więcej >

Już za późno by być sobą?

Do refleksji, a co za tym idzie w moim przypadku do napisania głębszej notki nakłonił mnie nowy szkolny kolega' Nazar, który uparcie twierdzi, że nie istnieje coś takiego jak bycie sobą. 
Ja uważam inaczej.

To trzeba poczuć. Nie będzie wiedział nikt, jak to jest dopóki nie przeżyje duchowego ucisku. Są różne rodzaje wiezień psychicznych. Po pierwsze wymuszanie, po drugie presja, a po trzecie - co moim zdaniem jest n a j g o r s z e - niemożność wyrażania własnego zdania, myśli, uczuć. Żadne "rozumiem cię" tu nie pomogą... Tu nie ma nic do rozumienia. Z takiej pułapki trzeba uciekać. 

Nie istnieje własne zdanie. - powiedział Nazar - Twoja opinia to tylko zlepek opinii innych. 
Owszem - zgodziłam się - ale nikt nie posiada identycznego zlepka. Nie ma człowieka, który myślałby w każdej sprawie tak samo, jak ty. Nie ma drugiego takiego samego człowieka. Ten zlepek tworzy t w o j ą  w ł a s n ą osobowość.

Takie więzienie to kara dla duszy nadana nam nie odgórnie, lecz przez (najczęściej) bliską nam osobę. 

Wymuszanie i presja - bo ktoś czegoś od Ciebie oczekuje. I co teraz? Nie możesz zawieść? Musisz być naj... Musisz koniecznie spełnić kryteria? Nie, nie musisz! Jeżeli tego nie czujesz, nikt Cię do tego nie zmusi, bo nie ma prawa. Ty tylko możesz. Możesz stawiać sobie cele i wyzwania. 
Najgorzej jest kiedy najbliżsi Cię nie akceptują. Chcesz pokazać im jaki/jaka jesteś, ale oni nie dają Ci szansy. Słyszysz ciągle niezdrową krytykę, mającą na celu Cię urazić, a nie pomóc. Nie możesz powiedzieć czego oczekujesz, co myślisz, bo każą Ci siedzieć cicho i robić to co Ci każą. Tak to zazwyczaj wygląda. I to nie tylko na linii dzieci - rodzice, ale także chłopak - dziewczyna i na odwrót. Taka toksyczna znajomość nie ma żadnej przyszłości.
Osobiście sprawdziłam.


Nie poczujesz się sobą, jeżeli nie będziesz wolny!
Czytaj więcej >

Chlebek ze szpinakiem

 Uwaga przepis! Jakiś czas temu przeglądając strony kulinarne wpadłam na danie, które wyglądało bardzo smakowicie. Nie czekając ani chwili postanowiłam własnymi rękami upichcić to na obiad. Nie było to danie adekwatne do posiłku, ale i tak cała rodzinka jadła, aż się uszy trzęsły! Wypróbujcie, polecam :) 

Ogólnie rzecz biorąc głównym składnikiem w tym posiłku jest szpinak, ale... ja zastąpiłam go mieszanką warzyw i przypraw z dodatkiem wędliny i sera żółtego. Wszystkie składni pokroiłam w kostkę i przez długi czas dusiłam na patelni. Sprawdziło się! :) 
Czytaj więcej >

Lekcja organizacyjna.

W ostatnim czasie żyję w wielkim rozgardiaszu. Mam wiele spraw na głowie, szczególnie tych niezorganizowanych. Szarpnęłam się i kupiłam dzisiaj mini kalendarzyk, żeby porozpisywać sobie co i jak. Mam nadzieję, że o niczym nie zapomnę i w najbliższym czasie wyjdę na prostą. 

Rok szkolny ruszył pełną parą i daje mocno we znaki. W porównaniu do innych nie mam jeszcze tak dużo nauki, ale coś czuję, że jak nie wezmę się w garść to może być kiepsko. Najgorsze jest to, że chciałabym zrobić wszystko, a niewiele mam na to czasu... Jedno jest pewne! Do czerwca muszę ogarnąć Photoshopa i inne programiki firmy Adobe, oraz (co mnie przeraża) uzupełnić meeegaaa zaległości w wiedzy z pierwszej klasy. Ponadto na bieżąco będę musiała kuć WOK i WOS, żeby oceny były jako takie na dyplomie ukończenia szkoły, a i pracownie bezpieczeństwa i technologie multimedialne też odpuścić sobie nie mogę. Nawet już z matmą nie będzie tak łatwo. Z polskim się nic nie zmienia... Trzeba się uczyć, uczyć, uczyć! A i w tym roku stawiam na angielski. Orłem nie będę na pewno, ale postanawiam dać z siebie wszystko. 

Co za tym idzie, rzadziej będę pokazywać się na blogu. Nie ogarnę wszystkiego i będziecie musieli mi to wybaczyć. Do dopiero początek, a już jestem zmęczona...


Rozdanie przedłużone do 30 września!


Czytaj więcej >

17 lat temu...

... dokładnie wtedy o godzinie 23 minut kilka przyszedł na świat nowy byt. Była to dziewczynka, która wiła się w brzuchu matki przez 9 miesięcy. Przez ponad pół roku tkwiła tam bez świadomości kochana i pielęgnowana. Jestestwo oczekiwane było przez całą rodzinę. Początkowo miała mieć na imię Stefania - po prababci. Róża też wchodziło w grę, ale nie dla taty, który oburzony wymyślnymi imionami sam zadecydował - Monika Małgorzata. 


Nie kryję, noworodkiem byłam brzydkim... Pomimo, że cała rodzina, a nawet pielęgniarki zachwycały się moją urodziwą buźką ja wyobrażałam sobie siebie inaczej. W tamtej twarzyczce nie odbijała się teraźniejsza twarz, lecz moi rodzice nadal widzą te same załzawione oczka i sklejone śliną usteczka. Płakałam, podobno głośno, ale rzadko. Według opowiadań babci dzieckiem byłam nad wyraz spokojnym i... grzecznym. Ja z dzieciństwa mam nieco inne wspomnienia. Owszem, lubiłam bawić się sama. Wystarczyła mi lalka i kilka ubranek, abym zaszyła się w kąt na pół doby. Jednak czasami potrafiłam dać w kość. Dużo wstydu najedli się przeze mnie moi rodziciele. Jak się na coś uparłam, to jak osioł dążyłam do celu. W końcu po kimś to mam. Czasami sądzę, że odziedziczyłam po ich coś jeszcze - najgorsze cechy: wrażliwość po mamie, niepamiętliwość po tacie, prędkość działania po mamie, lenistwo po tacie, przejmowanie się pierdołami po mamie, obojętność po tacie... itp. itd.

Tak naprawdę to nie mnie powinniście składać życzenia, czy gratulować. Ja nic takiego nie zrobiłam poza chęcią wydostania się na świat pod pretekstem naturalnego wymuszenia skurczów. To mama i tata powinni otrzymywać te wszystkie uściski. To ich zasługa, że chodzi po tym świecie taka Monika P. 

A tymczasem oglądamy! 

Czytaj więcej >
Create your space © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka