Ostatnie dni bycia drugoklasistką.

10 miesięcy temu zaczynałam naukę w gimnazjum jako drugoklasistka. Ten czas jednak nieubłaganie płynie i brnie wciąż do przodu. Jesteśmy jego więźniami, dlatego też czasem zdawało mi się, że tracę dzień za dniem, nic sensownego nie robiąc... Po prostu przeżywałam dobę z dobą i nic z tego nie miałam. Zero satysfakcji. Jednak od niedawna takie dni trafiają mi się coraz rzadziej. Nareszcie zaczynam czuć, że żyję! Nareszcie coś wnoszę do swojego życia. Lubię to uczucie, bo daje takie jedyne w swoim rodzaju uczucie niezależności i lekkości.

Teraz kiedy wakacje zbliżają się coraz większymi krokami, korzystam z tych ostatnich dni bycia drugoklasistką. Kończąc II gimnazjum ze średnią 4.13 mam banana na buzi. Może to nie najlepsza średnia, jaką kiedykolwiek miałam, ale tym razem jestem w pełni zadowolona. W szkole mamy już same luzy - oczywiście, jeżeli ktoś jeszcze chodzi do szkoły, bo np. dzisiaj z 26 uczniów w mojej klasie zostało 9 - ale ja wytrwam i pójdę jeszcze jutro i w środę. W czwartek mamy wolne, bo III klasa ma zakończenie roku. Wszystkie oceny wystawione, a do szkoły chodzę, żeby nie mieć nieobecności. Oczywiście to czysta strata czasu, ale wreszcie można rozmawiać na lekcjach i dowiedzieć się tego i owego o nauczycielach.


W szkole czas strasznie szybko płynie i nie chodzi mi tutaj o pojedyncze lekcje, bo one się jednak czasem ciągną. Cały rok szkolny leci, jak z bicza strzelił, no powiedzcie mi, kiedy minęło te 10 miesięcy? No, kiedy ja się pytam? Pewnie, zanim się oglądnę, będę już w trzeciej klasie. A tam testy, bierzmowanie i inne takie duperele, że aż strach pomyśleć. 

Ale zanim trzecia klasa to dwa miesiące wolnego i na tym poprzestańmy :) 
Czytaj więcej >

Ach ta bramka Błaszczykowskiego

No i znowu mamy 1:1, ale tym razem widziane przeze mnie inaczej. Po meczu z Grecją remisem nie byłam zachwycona, jednak wczorajszy wynik to spełnienie moich najśmielszych marzeń. Wczoraj już o tym nie pisałam, bo emocje sięgały zenitu. Gdy już się trochę uspokoiło, z zadowoleniem mogę podsumować wczorajszy mecz Polska-Rosja. Oczywiście dzisiaj także razem ze znajomymi analizowaliśmy każdą sekundę meczu, a szczególnie 57 minutę, kiedy to nasz wspaniały Jakub Błaszczykowski strzelił tak pięknego gola!

Błaszczykowski ♥

Trzeba przyznać, że Polska reprezentacja po meczu z Grekami wzięła się w garść i pokazała na co ich naprawdę stać. Rosja, zamiast budzić grozę w naszych sercach, budziła determinację do działania i to było widać doskonale, szczególnie w drugiej połowie. W przeciwieństwie do przeciwników czysto i bez faulów odbieraliśmy piłkę. Czasem zdarzyło się jakieś potknięcie, ale to w końcu mecz. Widać też było, że Rosjanie bali się Lewandowskiego, bo gdy tylko był przy piłce, zaraz obstawiali go po dwóch, trzech i zaczynali faulować. 
Moim zdaniem pokazaliśmy, że Rosja nie taka straszna, jak o niej mówią. Udowodniliśmy, że możemy dokonywać cudów, jeżeli tylko chcemy. 

W tym meczu miał szanse wykazać się także Tytoń i to właśnie zrobił.
Jak myślicie, będzie grać w meczu z Czechami ? Kogo wolicie? Szczęsnego czy Tytonia? 
Czytaj więcej >

1:1 - nie jest źle



Pierwszy mecz naszej reprezentacji na EURO 2012. Pod koniec spotkania dokładnie było widać, że Grecja odwlekała na czas. Dla nich 1:1 to wynik wymarzony dla nas niekoniecznie. Mówią, że mogłoby być lepiej, ale moim zdaniem nie jest źle. Wziąwszy pod uwagę gola karnego i bramkę, której Grecji nie zaliczono, moglibyśmy przegrać 3:1. A jeszcze jakby nie było mamy szanse wyjść z grupy. 

Teraz czas na Rosję.

Jak myślicie? Damy radę? 

Od dziś uwielbiam TYTOŃ!
Czytaj więcej >

Dzień dziecka w Wilczej Woli

Dzień dziecka to chyba najlepszy w roku dzień. Dla dzieci oczywiście, bo dla rodziców niekoniecznie. Razem z klasą i połową gimnazjum spędziliśmy ten dzień w Wilczej Woli, znajdującej się niedaleko Kolbuszowej w Podkarpackim. Na początku już było fajnie. Dużo pozytywnego humoru, zabawne i zwariowane pomysły na to, jak spędzić ten dzień i co będziemy robić. 
Pierwszym punktem wycieczki był spacer wokół zalewu. Pogoda nam nie dopisywała, ale humor tak. Przeszliśmy z nauczycielami na "ty" i rozmawialiśmy na temat jak poprawić oceny na koniec roku. Propozycje były takie, żeby przekupić ich szarlotką. Po spacerze zorganizowaliśmy ognisko. Mimo deszczu, wszyscy wiernie czuwaliśmy przy ogniu. Następnie siedzieliśmy w altance i zajadaliśmy się kiełbasą z ogniska, nadal śmiejąc się w najlepsze. Przy tej ekipie ludzi nawet zjeść nie dało się spokojnie. Nasz wuefista ze śmiechu wypluł to, co miał w buzi, co nie było miłym widokiem. Potem by spalić kalorie, zebraliśmy małą grupkę osób i poszliśmy się przejść "w krzaki" jak to nazwał nasz facet od fizyki. Było nas tam z 10 osób - tych najfajniejszych. Postanowiliśmy się z wszystkiego śmiać. Głupi pomysł, ale zawsze jakaś rozrywka. Krzywa gałąź - hahah. Miejscowi mieszkańcy - hahah. Woda w rzece - hahah... Śmialiśmy się z wszystkiego. W pewnym momencie chłopcy zaczęli wydawać odgłosy małp i sobie tak gadali po małpiemu. Gdy wróciliśmy do punktu zbiórki, nadal wszystkim było wesoło. Sytuacja zaciekawiła naszą wychowawczynię "Co wy macie w tych krzakach?" 
Ogółem dzień był super, pomimo iż na początku myśleliśmy, że wywieźli nas na jakieś przysłowiowe ZADUPIE :D

Z tego wniosek taki, że nie ważne gdzie, ale ważne z kim :)


Ten punkt na wodzie to nasza piłka ;D wuefista jeszcze nie wie o jej zaginięciu ;pp 



Czytaj więcej >
Create your space © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka