Jejku, ile przez ten rok się zmieniło...
Jeszcze 365 dni temu byłam rozwydrzoną 13-latką, a teraz już ustabilizowaną (niezbyt, ale jednak) 14-latką. Poznałam tylu wspaniałych ludzi! Pokłóciłam się z nimi, stałam się ich wrogiem, a później znów się z nimi pogodziłam. Odwiedziłam tyle pięknych miejsc, robiłam tyle fajnych, dziwnych i bezsensownych rzeczy (ach te wycieczki rowerowe i petardy, i jabłka... No i te kolejki w szkolnym sklepiku. - wtajemniczeni wiedzą, o co chodzi) No i w tym roku założyłam bloga. To była najlepsza w moim życiu świadoma decyzja!
Tak sobie w ogóle myślę, że ten rok wcale nie był taki najgorszy. Nie wszystko poszło po mojej myśli, ale może to lepiej? Może to będzie determinacją, aby w 2012 bardziej się starać? Może przeżyję kolejny koniec świata, spełnię swoje marzenia i będę najszczęśliwszym człowiekiem na świecie? Zobaczymy...
Na razie nie\mam żadnych planów na najbliższe 366 dni, ale mimo wszystko zrobiłam sobie spis postanowień noworocznych takich jak: regularnie biegać, dużo jeździć na rowerze - z tym to nie mam akurat żadnego problemu. Podczas wakacji jeździłam ponad 20 km dziennie - i być bardziej skoncentrowana (może to wydaje się proste, ale nie dla mnie). No i oczywiście dzielnie śledzić mecze Euro 2012!
Mam jeszcze do was takie pytanie. Bycie szczerym to wada czy zaleta?
Bo już się pogubiłam...